Włosi mistrzami Europy. Po raz pierwszy od 1968 r. Anglia okazała się gorsza w rzutach karnych. W normalnym czasie gry i po dogrywce był remis 1:1. Squadra Azzurra zapisała się w historii futbolu!
Ten finał był nagrodą dla kibiców obu zespołów, którzy nie zawsze w ostatnich latach mogli być dumni ze swojej reprezentacji. Anglia, owszem, doszła do półfinału mistrzostw świata przed trzema laty, ale wcześniej co turniej, była wykopywana do domu zdecydowanie za wcześnie jak na swoje aspiracje. Mundial w Brazylii zakończyła na fazie grupowej, dwa lata później z Francji wylatywała przesiąknięta wstydem po porażce w 1/8 finału z malutką Islandią. Jej ostatni triumf pamiętają tylko najstarsi kibice – złoto mistrzostw świata w 1966 roku, po którym nastąpiło 55 lat czekania na choćby jeden finał imprezy rangi mistrzowskiej. Nie ma w Europie reprezentacji, która na grę w wielkim finale czekałaby tak długo.
A Italia? Niespełna cztery lata temu miała twarz zapłakanego Gianluigiego Buffona, niedowierzającego, jak to się stało, że drużyna po raz pierwszy od 60 lat nie zakwalifikowała się na mistrzostwa świata. Ale pół roku później pojawił się Roberto Mancini, który dla Włochów stał się tym samym, kim dla Anglii Gareth Southgate – odnowicielem. Nie był faworytem kibiców, ci woleli Carlo Ancelottiego, ale szybko zorientowali się, że były trener m.in. Interu Mediolan naprawdę zna się na tej robocie. Pod jego wodzą Squadra Azzurra nie przegrała kolejnych 33 meczów, gdyby nie Austria, dalej śrubowałaby rekord 19 godzin bez straty choćby jednego gola. Ale o Włoszech przestano mówić jako o drużynie, która przede wszystkim nie traci goli, a w ataku jest oszczędna…..
No station found for id (NaN)!LOMBARD Świat się zatrzymał GALA 10 lat wPolityce.pl 2020